czwartek, 14 maja 2015

O czasie.

Mądrość i chłonność umysłu mego syna objawiła się nieoczekiwanie umiejętnością czytania, następnie liczenia do 100, dodawania dwóch liczb (także przy pomocy kalkulatora), a niedawno także znajomością zagadnienia czasu... 

Tradycją stało się, że w soboty Józef sypia u dziadków. A tam atrakcji jest moc - dwa stare koty, które nie mają siły uciekać, szalony pies, który uwielbia zabawę w chowanego (wszak to retriever z duszą poszukiwacza-ratownika), słodycze, do których dostęp jest o wiele łatwiejszy niż w domu, biała wędlina* (bywa), ale przede wszystkim jest Agnieszka**, która zna się na kołach zębatych, sprzęgłach, ma rolki i wie, ile wynosi sinus pi (zero). Dlatego sobota to święto poprzedzone wielkim oczekiwaniem. W związku z tym każda wizyta u moich rodziców (w których kuchni wisi mroczny przedmiot pożądania) wiąże się z pytaniem: "Mamo, czy mogę pobawić się kalendarzem? Proszę". Ponieważ jestem niezwykle wrażliwa na prośby mojego dziecka, wyrażam zgodę i staję się jednoosobową publicznością:

- Mamo, a wiesz, że po poniedziałku jest wtorek, a po wtorku jest środa, a po środzie jest czwartek, a po czwartku jest piątek, a po piątku jest sobota, a po sobocie jest niedziela, a po niedzieli jest poniedziałek (...) - ta zabawa może trwać. Długo.

- Mamo, a dlaczego dzisiaj jest wtorek? - płaczliwy ton, ale i iskierka nadziei błyska w oku. - Ja chcę, żeby już była sobota.- niewiele myśląc, wyrywa zbędne kartki. - Ale fajnie. Dzisiaj sobota. I będę się mył oldspajsem i nie będę musiał długo myć zębów, i będę spał u babci w łóżku, i zjem męską kolację z dziadkiem!

- Mamo, a wiesz, że kiedyś w sobotę był dziesiąty?

Ale kopara opadła mi ostatecznie, kiedy Józef obalił mur oddzielający dzieciństwo od dorosłości, skumawszy tajemnicę analogowego zegarka:

- Mamo, a wiesz, że na tym zegarku 1 to też 13, 2 to 14, 3 to 15, 4 to 16... (itd.)?

MACIERZYŃSTWO UPRAWIAM HOBBYSTYCZNIE.

* wspominana już słonina - przysmak dzieci i młodzieży;
** 1/2 mojego ukochanego rodzeństwa.