niedziela, 13 marca 2016

Antycypacja.

W ostatnim czasie, z okazji rewolucji w naszym życiu i przeprowadzki (stąd moje uporczywe: a) zmęczenie, b) milczenie, c) rozdrażnienie), pożegnaliśmy się z wieloma zabawkami, ubraniami i meblami. Część wywędrowała do piwnicy, część do znajomych brzdąców, reszta zaś poddana została recyklingowi społecznemu i za pośrednictwem olx lub fejsa wyruszyła w nieznany świat. Pobierane kwoty były niezwykle symboliczne i podyktowane cennikiem na pobliskim basenie lub w sali zabaw, tak by przyjemne (uczucie pozbycia się cholernego nadmiaru rzeczy) połączyć z pożytecznym (radość przepełniająca serce zarówno matki, jak i dziecka). Prócz oczywistej korzyści materialno-rozrywkowej, pojawiła się kolejna - życiowa mądrość, by puknąć się w łeb w czasie zakupów lub w przypadku rozterki "a może się przyda?". Przeniósłszy w rękach 5 lat życia swojego i Józkowego, postanowiłam zachować rekwizytowy umiar (przedmioty powyżej 100 g powinnam konsultować z instancją doradczą). Czuję, że potrzebne będą kciuki i esemesy o treści "pomagam". Ewentualnie wystarczy przypomnieć mi gabaryty i wagę pianina, które w trakcie odysei z trzeciego piętra do auta zasłużyło na moją szczerą nienawiść.

Niemal każde pożegnanie Józefa z zabawkami było bezproblemowe, jednak przebiegły los postanowił zorganizować naprędce niezbędny, celem potwierdzenia reguły, wyjątek. Na naszej drodze (w poprzek, wierzgając) stanął konik na biegunach. Omijany zwyczajowo szerokim łukiem, nagle wywołał w Synu wielką namiętność i pasję:
- Mamo! To ja się teraz pobawię w czasy, kiedy nie było samochodów. - jak powiedział, tak zrobił. Zgrabnie dosiadł rumaka i ruszył... przez bezdroża mroźnej Szwecji. - Mamo, bo ja jestem królem Szwecji, ale nie mam miecza i nie walczę, bo nie lubię wojny, i mówię po szwedzku. - rzeczywiście zaczął bełkotać w tylko sobie znanym narzeczu. Wtem...
- Rancing volvo! - wykrzyczał Król, machając wściekle rękoma.
- Och, Królu! Cóż to znaczy? - zapytała Lechitka-niemota.
- Że jeszcze nie wynaleźli samochodów. - odpowiedział wzburzony.

A meble ze sklejki? Królu?