* blog nie zawiera treści religijnych
To my - Józek (syn) i Lilka (matka, niekiedy święta, częściej nieszczególnie). Kochamy i podziwiamy. Siebie, innych, świat, drobiazgi i wielkie formaty. Przeżywamy, obserwujemy, rozmawiamy. A ja, mama, zapisuję. Dla siebie i Ciebie.
wtorek, 31 marca 2015
Jamajka.
- Słuchaj, Dżozef, jestem bardzo zmęczona. Chcę iść spać.
- Spokooooojnie! - odpowiada głosem wieloletniego beneficjenta wszelkich właściwości środków odurzających pochodzenia roślinnego. - Przecież możesz spać ze mną.
Take a chill pill, stara!
sobota, 28 marca 2015
Amfibia
- Mamo, mój Ochlast* ma taką super amfibię, która jeździ po wodzie i po rondzie.
* wieloryb-zabawka o specyficznym imieniu.
Analogie.
- Wiesz co, mamo? Bo jak ja jem kolację z dziadkiem to jest męska kolacja, a jak z babcią to babska.
Ja jadam głównie z synem. A zatem?
...
- A wiesz jak jest po angielsku "spragniony"? SPŁRAGNIONY ("r" koncertowo amerykańskie).
Już miałam odpowiedzieć "thirsty", ale człowiek uczy się całe życie.
piątek, 20 marca 2015
Geneza 2.
- Matko Święta, chce mi się siku.
Koszmar.
Od kiedy zostałam mamą, nęka mnie pewien koszmar. Regularnie budzę się zlana potem. Śni mi się pożar w mieszkaniu - kiedy zauważam dym, zaczynam panikować i wybiegam przez płomienie na korytarz. Kiedy jestem bezpieczna, przypominam sobie o Józefie, który został w łóżeczku. Słyszę jego płacz, ale nie mogę się cofnąć. Ogień jest już zbyt duży. Zapomniałam o dziecku. Co ze mnie za matka? Kobieta (mężczyzna zresztą też) powinna chronić potomka własną piersią, otaczać opieką. Być pierwszą i ostatnią instancją. Bezpieczeństwem. Zaufaniem. Budzę się i długo nie mogę zasnąć. We śnie daję dupy na całej linii, dlatego na jawie staram się mieć oczy dookoła głowy. Przewiduję, wyprzedzam wydarzenia i wypadki. Trzymam za rękę, tłumaczę 200 razy, że pewne rzeczy są niebezpieczne. Nie straszę jednak - niech lubi świat.
Od wczoraj mam przed oczami przerażonego, trzyletniego chłopca, który biegał bezradnie po placu zabaw. Maluch z plecaczkiem. Zgubił się. Nie wiedział, gdzie jest jego mama. Nie wiedział, gdzie mieszka. Jak ma na nazwisko. Nie miał adresu na metce kurteczki. Przestraszył się policjanta, którego wezwał jeden z tatusiów. Widziałam jak odjeżdżali radiowozem. Mam nadzieję, że ta historia skończyła się szybko i dobrze.
Mojego mężczyznę na wszelki wypadek uzbroiłam w wiedzę podstawową dawno temu - adres nasz, babci, imię i nazwisko. Ale i tak trzymam go za rękę. Mocno-mocno.
poniedziałek, 16 marca 2015
Prawdomówność.
- Mamo, ja wolę umyć zęby z tatą, bo on mi pozwala myć mało. Tak jak babcia. Bo ty mi każesz myć dużo.
Rodzina zadenuncjowana, można zacząć tydzień.
niedziela, 15 marca 2015
O przyszłości.
Leniwe niedzielne popołudnie. Gryziemy marchew, podjadamy jabłka, leżymy, przytulamy się.
Gadamy.
- Ty, Józek, a kim ty będziesz w przyszłości?
- Kierowcą.
- Jak to? Przecież ostatnio chciałeś być kucharzem.
- Nie! Piekarzem! No to będę kierowco-piekarzem.
- A co będziesz piekł?
- Chlebek bananowy! - ostatnio nasze ulubione ciacho, więc w głosie słychać entuzjazm.
- A żytni?
- No też. - odpowiada bez zainteresowania.
- A pszenny?
- Ta. - "Mamo, nuda!" - sugeruje młodzieńczy ton.
- A bezglutenowy?
- Ta. - jeszcze chwila i pewnie zacznie dłubać w nosie.
- A jaki będziesz jadł?
- Suchy! - jak go znam to na śniadanie, obiad i kolację.
Poza tym obiecał, że będzie uwielbiał prasować.
Nie mogę się doczekać świetlanej przyszłości!
sobota, 7 marca 2015
Ten wpis nie jest sponsorowany. I nie zawiera, wbrew pozorom, lokowania produktu.
- Dzień dobry, Liliano, Radio Popularne i Lubiane z Krakowa, czy pamiętasz, co napisałaś w konkursie?
Z grubsza pamiętałam. Elokwentnie odpowiedziałam na kilka pytań, zabawiając słuchaczy głosem Ewy Szykulskiej i wygrałam kosmetyki, dla siebie i przyjaciółki (Kara!!!). Proste. Piszesz-odbierasz telefon-odpowiadasz-wygrywasz. Żeby w życiu też tak było...
- Józef! Józef! Mama wygrała kosmetyki w radiu! Dla siebie i Kary!
- Jakie? - zapytał Człowiek Interesu.
- No ten... Ejwonu... - odpowiedziałam zawstydzona.
- A już myślałem, że Wiszi. Ja to bym wolał Wiszi.