- Mamo, płyta się skończyła. WyłANczyć? - wyzywająco patrzy mi w oczy syn. Uśmiech drga w kąciku ust.
- Wyłącz. - ignoruję zaczepkę. Syn idzie do pokoju. WyłANcza, głośno i wyraźnie referując. Wraca do kuchni, by radośnie oświadczyć:
- Wyciągłem płytę, mamo.
- Grzeczniusi Józinek. - chwalę i całuję w czółko.
Bo synek nie znosi zdrobnionek.
1:1