środa, 18 lutego 2015

Za mundurem. Sznurem.

Godzina 17, dzwonek do drzwi, otwiera mama, a tam... policjant (który wyraźnie boi się psa...). Wyobraźnia podpowiada najgorsze, ale spoko. To tylko wezwania na komendę w charakterze świadka.
Do kuchni wpada Józef. Z miejsca wita pana władzę wyciągniętą prawicą. Uśmiech. Wersal. Podziw. Ładuje się na krzesło, żeby sprawdzić, czym pan przyjechał.
- O, a policja jest Kiami. - ja zastanawiam się, o jakie kije chodzi, ale mężczyźni rozumieją się bez słów. - A ty ratujesz życie tą swoją policją, prawda?
- Staram się. - lekko zaskoczony odpowiada pan, wypinając praworządną klatę bohatera.
Minuta na podpisy, wizytówki, uśmiechy, strzały obcasami, w tym czasie Józef na moment znika. Wraca z... rysunkiem radiowozu i wciska panu do ręki tę łapówkę płynącą prosto z serca. W oczach podziw i psia wierność.

W najbliższym czasie mamy wpaść na komendę, żeby Józef przejechał się radiowozem. Z naszym panem Adamem :)

piątek, 6 lutego 2015

Knut Hamsun "Głód"*

Odwiedziny u mych rodziców. Wychodząc, Józef rzuca się na chlebak i głosem zbolałem prosi:
- Babciu, pożyczysz mi kromeczkę chleba?
Babcia wielkodusznie pożycza. I tak, w trójkę - ja, Józef i kromka chleba zawinięta w kawałek papieru i przytulona do dziecięcego serduszka, wędrujemy do domu. Przekroczywszy próg, dziecko z nabożeństwem rozwija jałmużnę i zjada do ostatniego okruszka.

AAA. Kupię malutki akordeon. Kubek po kawie z Maka ogarnę sama.

 * naturalizm psychologiczny, prawda?