czwartek, 27 sierpnia 2015

SIO!

Z naszej szafy wyszedł potwór. Nazywa się "Mamo-nie-zostawiaj-mnie-samego-nawet-na-sekundę". Pojawił się nagle, ale widać, że rozgościł się już w naszym życiu na dobre.

Dziś po powrocie do domu dziarsko organizowałam wieczorne życie, kiedy władowało mi się na kolana wystraszone, totalnie zgaszone dziecko z buzią w podkówkę i płaczliwym tonem poprosiło: - Mamo, śpij ze mną. Musisz ze mną spać, ale miej otwarte oczy cały czas, żeby nikt mnie tobie nie zabrał. Bądź ze mną zawsze. Przez cały czas.

Jestem blisko-blisko. Kocham i czuwam.

czwartek, 20 sierpnia 2015

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Pamiątka z wakacji.

- Józef, jaką chciałbyś dostać pamiątkę z wakacji? - zapytałam z zainteresowaniem, konsumując obiad.
Józef, wiedziony doświadczeniem z ostatniej wizyty w Karpaczu, kiedy to starałam mu się wyjaśnić, że "pamiątka" powinna przypominać o specyfice miejsca i oddawać lokalny klimat, dodał dwa do dwóch i odrzekł:

- Chciałbym auto z napisem Ustka.

Czyli z rejestracją GSL.

Epilog: ostatecznie stanęło na magnesie na lodówkę, przedstawiającym fokę szarą wraz z potomkiem (żałuję, Drogie Fokarium w Helu, że nie od Was). Gustowny. Do tego (gratis) otrzymał "muszlę na szczęście". I rzeczywiście. Nie posiadał się ze szczęścia, wykrzykując:

- Zupełnie jak znaczek Shell! Będę mógł zbudować stację benzynową!

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Podróże małe i duże.

Jedziemy autem dziadka. Nagle Józef, patrząc intensywnie w punkt przed sobą, oświadcza:
- Mamo, jest mi za ciemno.

Tu należy dodać, że podróż odbywa się w godzinach porannych - 9.00, czas środkowoeuropejski. Okolice Bolkowa. Na dworze jadowite słońce, tradycyjnie wędrujące w stronę zenitu.

Moja bujna wyobraźnia podpowiada mi najgorsze scenariusze, dlatego zaczynam panikować:
- Jak to?!? Józef, co się dzieje?!? Nic nie widzisz?!? - macham ręką przed oczami ociemniałego syna (Toczeń?! Sarkoidoza?!?).
Wtem Józef odwraca się do mnie powoli, patrzy w oczy i mówi:
- Mamo, bo ja MUSZĘ włączyć to światełko na górze.

Kurtyna (opadająca powoli i depresyjnie, trochę zawstydzona).

niedziela, 2 sierpnia 2015

Student.

Znacie to powiedzenie? "Jeśli mężczyzna mówi, że coś zrobi, to to zrobi. Nie trzeba mu o tym przypominać co pół roku." No i się doczekałam - po trzech latach. W domu remont, kurz, brak kuchni - po prostu syf. Siłą rzeczy chodzę poirytowana tym związaniem rąk, dlatego dla własnego spokoju wyekspediowałam Józefa na noc do dziadków - żeby normalnie zjadł kolację i wyspał się w warunkach bezpyłowych. Wystarczą mi koty pokryte warstwą tynku, z lubością zostawiające wszędzie pieczątki w kształcie maleńkich (w porównaniu z tygrysem) łap.

O poranku babcia i Kara budzą Józefa do przedszkola.
- Józiiinku, wstaaawaj. - melodyjnym tonem wróżki budzi babcia. Zupełnie tak jak mnie lata temu, kiedy trzeba było wstać do szkoły.
Józef wychyla nos spod kołdry i konstatuje:
- Ojej, zaspałem. - mina wskazuje na to, że jest niezwykle tym faktem zatroskany, dlatego otula się szczelnie kołdrą i wraca w bezpieczne objęcia Morfeusza.

Pewnie o 8.30 miał wykład z historii literatury staropolskiej z prof. Sokolskim.