wtorek, 23 lutego 2016

O urodzie.

Maluję się. Józek patrzy urzeczony - uśmiech od ucha do ucha, przygryza język przy każdym ruchu pędzla, poprawia lusterko. I motywuje.

- Mamo, jak pięknie się malujesz! Jakbyś była ł a d n ą dziewczyną! Świetnie sobie radzisz! - pozytywne wzmocnia moje próby dziecko. - Wiesz co? Najlepiej pomaluj się cała.

Od stóp do głów. Dobrze, że po mnie odziedziczył jeno dołek w brodzie.

niedziela, 14 lutego 2016

Sztuka negocjacji.

- Józek, koniec kąpieli. Masz jeszcze 2 minuty.
- Nie! Proszę, jeszcze 4 minuty.
- Józek, powiedziałam. 2 minuty!
- No dobra, to jeszcze minuta.

Zacięty pojedynek. Godny przeciwnik. Wspaniałe zwycięstwo młodzieży.

wtorek, 9 lutego 2016

Kto sieje wiatr...

- Mamo, a co to właściwia znaczy "megiera"? - zapytało dziecko z zacięciem słownikowym.
- No... To taka wredna baba. - odpowiedziałam.
- O. A mogę mówić do ciebie "megiero"? - przymilnie zaproponował.

W sumie to nawet ładniej niż, dajmy na to, "stara torbo" albo "garkotłuku". Ważne, że pasuje jak ulał.